sobota, 5 listopada 2016

Siekiera "wyprawowa"- moje przemyślenia

 

 Wędrując z plecakiem musimy opierać się na kompromisach w dobieraniu sprzętu, inaczej nie ujdziemy daleko lub włóczęga będzie katorgą. Zabranie pełnowymiarowej siekiery nie wchodzi w grę. Najbardziej popularnymi toporkami turystycznymi czy też używając nowomowy „bushcraftowymi” są siekierki o wadze głowicy rzędu 500-600g oraz długości styliska 35-40cm. Osadzane za pomocą klina. Sam przez wiele lat posługiwałem się takim toporkiem czy to przy rzeźbieniu czy też nawet przy przygotowywaniu nodi. Po jakimś czasie zauważyłem dwa problemy powyższego rozwiązania technicznego w „terenie”. Po pierwsze przy złamaniu styliska usunięcie resztek pozostających w uchu jest bardzo trudne czasem wręcz nie możliwe bez dostępu do odpowiednich narzędzi. W książkach można spotkać się z metodą wypalania resztek styliska. Mianowicie zakopujemy ostrze siekiery w wilgotnej ziemi, zostawiając ucho na powierzchni. Wokół rozpalamy ognisko, jednak jak coś pójdzie nie tak to rozhartujemy ostrze. Pomyślałem sobie więc czemu nie osadzić głowicy tak jak jest osadzany oryginalnie kilof,czy też stare młotki murarskie. Czyli od dołu ucho przechodzi przez całość styliska i klinuje się samoistnie na rozszerzonym trzonku w jego górnej części. Takie rozwiązanie powinno pomóc nam uniknąć poluzowania się głowicy na stylisku oraz znacznie ułatwić wymianę styliska. Drugą niedogodnością którą zauważyłem to zbyt krótkie stylisko. Czasem przy rąbaniu czułem, że brakuje mi jakiś 10-15cm styliska aby rąbanie było efektywniejsze. Kiedy wymyśliłem już koncepcje mojej wymarzonej siekiery to zacząłem szukać kogoś kto mógłby mi taką wykonać. Ucho w górnej części powinno być trochę szersze niż w dolnej aby siekiera się dobrze klinowała. W międzyczasie wjechałem i odłożyłem pomysł na kiedyś tam. Będąc w stolicy podhala odwiedziłem lokalne targowisko. Moją uwagę zwróciły sprzedawane i dość popularne siekiery. Kute podobno ze stali „narzędziowej” o różnej wadze głowic. To co zobaczyłem pokrywało się z moimi przemyśleniami. Kupiłem toporek o wadze głowicy 600g i długości styliska 55cm. Podobno wykonanego z jasienia czyli najlepszego rodzimego drzewa na styliska. Pobawiłem się trochę i faktycznie dodatkowe 15cm styliska pomaga. Obawiałem się trochę, że proste stylisko nie będzie tłumiło tak dobrze drgań jak wygięte typu „amerykańskiego”. Jednak moje obawy były bezpodstawne. Niektórym osobom mogłoby przeszkadzać trochę zbyt płaskie stylisko.

Edit. Jak się okazało Baskowie wpadli na taki sam pomysł jak nasi górale i ja. Pod zdjęciami znajdziecie filmik prezentujący baskijskie siekiery.

cimg2728

cimg2726 cimg2727

https://www.youtube.com/watch?v=tBoOZkxSYAk

3 komentarze:

Artur Lesniak pisze...

Witam . Miałem dokładnie takie same przemyślenia . Też odłożone na "kiedyś tam ", https://www.amazon.com/Cold-Steel-American-Hickory-Handle/dp/B0014BMBA6/ref=pd_sim_200_2?ie=UTF8&refRID=0EH41TBG4WC4TGZ78V6K&dpSrc=sims&dpST=_AC_UL160_SR160%2C160_To tomahawk który właściwie spełnia moje oczekiwania , poza ceną .

Marcin Jedrczak pisze...

Wygląda ciekawie. Cena też nie nie jest tragiczna. Nie miałem zbytnio do czynienia z tomahawkami i ciekai mnie jak sprawuje się takie okrągłe stylisko podczas dłuższej pracy.

Anonimowy pisze...

ZERO fotek, nie ma co oceniać :-(
Współczesne Polskie siekierki o masie 600g mają zbyt krótkie trzonki, jak na moje potrzeby terenowe.
Noszenie siekierki o takiej masie = maczecie (którą preferuję), aby "robiła" za siekierę, dla mnie powinna mieć 0,8-0,9 kg. To są MOJE preferencje. Wiem, jest te0,2-0,3 kg więcej, ALE przy grubych suszkach, nie będę się "certolił" i "głaskał drewno".
300g to masa 3 czekolad! Zresztą wszystko zależy od TYPU/rodzaju wyjazdu, no czy jedziemy w znany/nieznany teren.
Z mojej wypowiedzi wynika, że mam co najmniej 2 siekiery. Zgadza się, mam ich kilka. Każda ma swoją masę i przeznaczenie.
OK. te od westmenów są ładne, "rasowe" i wypicowane. Ja mam różne. Można jednak mieć same Polskie, używki i z przeszłością. Jeśli stal jest dobrze zahartowana, to wolę kupić ją za 20-30 zł i mieć 5 różnych siekier, niż 1 wypicowaną :-)
Jak ktoś wybiera się na zakupy na Alledrogo, to na starcie za transport płaci tyle co ja za siekierkę bez trzonka na pchlim targu. Ok jeśli się nie potrafi samemu oprawić siekierki (i jest się Pi...ą) to trzeba kupić gotowca i słono PRZEPŁACIĆ!
Nie powiem, że we współczesnych sklepach jest "eldorado", prędzej KICHA i ZDZIERSTWO.
Dlatego proponuję pchli targ, ale nie samemu, tylko z "wyjadaczem". To ma być siekierka dla ciebie, a nie dla niego. Więc w drodze na pchli targ, trzeba objaśnić jaka masa i do czego ma służyć. 1 na 1000, będzie dobrze oprawiona i idealna dla ciebie, w praktyce ŻADNA. Trzonek zawsze do wymiany, więc taniej kupować od razu bez trzonka, PROSTE. No ale przyjrzyjmy się dobrze otworowi ("ucho") bo jak kupimy bardzo stary (przedwojenny ?) model, to może trzeba będzie robić trzonek od "zera" no i znów :-) schody! Przy typowych otworach, trzonek dokupimy w sklepie budowlanym (trzeba BARDZO dokładnie przebierać) dużo tam "barachła" ale jak nie w 1 to może w 3 sklepie coś znajdziemy. Czasem też na targowisku kupić można fajny trzonek. Wybieramy chodząc z naszym żeleźcem siekiery. Polecam o 1 rozmiar większy. Wtedy będziemy mieć odpowiednio długi "uniwersalny" trzonek. Tak do ciupania jak i do ścinki czy okrzesywania. Fabryczne trzonki są zbyt krótkie do celów terenowych. Zawsze brakuje X cm a przez to "mocy". Po latach, każdy będzie wiedział jaką długość ma mieć jego osobista "wędrowna" (noszona w plecaku) siekierka. Osobiście porównywał bym się z "wujami" o podobnym wzroście" i zbliżonej budowie ciała (spoko, przytyje się i nabierze masy) tych co mają i chwalą sobie swoje siekierki.
Pies

Najnowszy Post

Zagotować wodę w szkle

 Szklana butelka jest kolejną rzeczą w której w razie "w" można przegotować wodę, na pewno jest to zdrowsze niż użycie plastiku. D...